Minister sprawiedliwości i prokurator generalny może ujawnić, co jest w dokumentach z domu gen. Jaruzelskiego, zanim dowie się o tym prezes IPN. To on także będzie powoływał prokuratorów pionu śledczego czy lustracyjnego.
Zbigniew Ziobro zyskał większy wpływ na prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej, niż ma prezes tej instytucji. Od piątku minister sprawiedliwości został szefem nie tylko wszystkich śledczych w powszechnych jednostkach prokuratury. Stał się też przełożonym prokuratorów IPN – zarówno tych z biur lustracyjnych, jak i z pionu śledczego.
Uzyskał też wielką władzę: dostęp do akt prowadzonych postępowań. Może wydawać śledczym polecenia i ujawniać – mediom lub „innym osobom” – informacje z toczących się postępowań. To może dotyczyć np. postępowania w sprawie dokumentów zabranych ostatnio z domu gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Prezes IPN ma do nich ograniczony dostęp.
– W tych postępowaniach prezes ma status pokrzywdzonego, gdyż dotyczą ukrywania dokumentów, które powinny już dawno znaleźć się w posiadaniu IPN. W sensie procesowym ma wgląd do akt jako strona i do występowania z wnioskami dowodowymi – wyjaśnia doradca prezesa IPN Maciej Łuczak.
W praktyce oznacza to, że dopóki prokurator prowadzący sprawę nie zdecyduje o przekazaniu dokumentacji do archiwum IPN, prezes tej instytucji Łukasz Kamiński jest w stosunku do niego petentem. Śledczy prowadzi postępowanie w kierunku art. 54 ustawy o IPN (za przestępstwo nieprzekazania do archiwum dokumentów grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia). W jego ramach zwraca się o wydanie dokumentów, a w razie konieczności zarządzane jest przeszukanie. Po uzyskaniu dokumentów następują oględziny – biegły archiwista ocenia, czy dokument powinien być w archiwum. W efekcie część dokumentów trafia do archiwum, reszta zwracana jest osobie, u której przeprowadzano przeszukanie.
O bardzo silnej pozycji prokuratora IPN wobec prezesa świadczy to, że prezes IPN o wejściu nominalnie podległych mu prokuratorów do willi Jaruzelskiego dowiedział się z mediów. Służby prasowe instytutu czekały kilka godzin na jakiekolwiek informacje od prokuratorów IPN, by móc wydać komunikat w tej sprawie.
W zupełnie innej sytuacji jest Zbigniew Ziobro. – Obowiązują nas identyczne reguły jak w prokuraturze powszechnej. Prokurator generalny uzyskał możliwość wglądu w akta spraw, wydawania poleceń w zakresie czynności procesowych czy zmiany każdej decyzji. Będzie też mógł informować – inne osoby czy media – o toczących się postępowaniach – wyjaśnia jeden z prokuratorów IPN. Czyli może dojść do sytuacji, w której zanim którykolwiek z historyków IPN dowie się, co jest w papierach, prokurator generalny może zorganizować konferencję prasową i je upublicznić.
Prokurator generalny zyskał przewagę nad prezesem Instytutu Pamięci Narodowej jeszcze na jednym polu. Ustawodawca zagwarantował w nowej ustawie prokuratorom IPN odrębność i zachowanie dotychczasowego wysokiego statusu (dotyczy to np. wynagrodzenia), podczas gdy dotychczas odrębna prokuratura wojskowa została zlikwidowana, a jej prokuratorzy zasilą zwykłe jednostki. Rewolucja kryje się jednak gdzie indziej: zmieni się sposób powoływania prokuratorów IPN i dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (pionu śledczego instytutu). Tak jak dotąd ma on być jednym z zastępców prokuratora generalnego, tyle że prezes IPN utraci wpływ na jego wybór. – Dotąd prezes IPN i prokurator generalny uzgadniali wspólnego kandydata, a powoływał go prezydent – wyjaśnia jeden z prokuratorów.
Obecnie tak jak prokuratora krajowego i innych zastępców PG powoła go premier z kandydatów przedstawionych przez ministra sprawiedliwości po uzyskaniu opinii prezydenta. Prezes IPN zostanie tylko poinformowany o tym fakcie „niezwłocznie”.
W tej kwestii prezes IPN przywoływał wyjątek dotyczący zastępcy prokuratora generalnego do spraw wojskowych, który jest powoływany w uzgodnieniu z szefem MON. – W trakcie prac parlamentarnych prezes IPN zwracał uwagę, że tryb wyboru dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu powinien być identyczny jak w przypadku powołania zastępcy prokuratora generalnego do spraw wojskowych – mówi doradca prezesa IPN Maciej Łuczak. Jednak posłowie PiS nie poszli na rękę Łukaszowi Kamińskiemu.
Obecnie dyrektorem Głównej Komisji i zastępcą Andrzeja Seremeta jest dr Dariusz Gabrel, ale nie wiadomo, czy zachowa stanowisko. – Sądzę, że zmiany kadrowe będą głębsze i obejmą też kierownictwo – mówi jeden ze śledczych.
Wszystko wskazuje na to, że podobnie jak w przypadku reszty prokuratury nowa ustawa będzie okazją do weryfikacji prokuratorów IPN. Gruntownie zmieniono przepisy o powoływaniu prokuratorów do pionu śledczego czy do biura lustracyjnego. Dziś ich powołanie inicjuje wniosek prezesa IPN. Po zmianach powoła ich prokurator generalny, a odwoła ich na wniosek prezesa IPN.
– Przepis sformułowano dziwnie. Mowa jest w nim o dwóch odrębnych czynnościach. Powołanie odbywa się bez udziału prezesa IPN, a odwołanie – z jego udziałem – zauważa jeden z prokuratorów. Ale efekt będzie taki, że Zbigniew Ziobro powoła prokuratorów bez porozumiewania się z Łukaszem Kamiński. Wprawdzie do ich ewentualnego odwołania będzie potrzebował zgody prezesa IPN, ale może to być już inny prezes, wybrany przez PiS, bo obecnemu kończy się w tym roku kadencja. Być może ostatnie energiczne działania prokuratorów IPN w sprawie poszukiwania dokumentów z okresu PRL w mieszkaniach członków ówczesnej elity to próba wykazania się przed nowym kierownictwem prokuratury.
Nie jest wykluczone, że nowy prokurator generalny, czyli minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, zajmie się też inną palącą kwestią – przedawnieniem zbrodni komunistycznych.