Swoim lotem w kosmos wprowadza pan Polskę do światowej elity kosmicznej?

Do światowego topu jeszcze nam bardzo daleko. Dopiero powiedzieliśmy „A”, teraz trzeba powiedzieć „B”, a potem kolejne litery alfabetu. Nie jesteśmy jeszcze równoprawnym partnerem na arenie międzynarodowej, ani nawet europejskiej. Dopiero w 2012 r. dołączyliśmy do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), a na dobrą sprawę dzięki misji IGNIS oraz inwestycji w ESA technologia kosmiczna zdecydowanie przyspieszyła w Polsce. Mamy do nadrobienia spore zaległości, aczkolwiek pojawiło się już finansowanie w tym obszarze oraz rosną nakłady na badania i rozwój. Chciałbym, żeby udział Polski i polskiego astronauty w tej międzynarodowej misji przysłużył się długoplanowej wizji rozwoju naszego sektora kosmicznego.

Co miałoby to oznaczać w perspektywie, powiedzmy, dekady?

To, gdzie będziemy za 5-10 lat, zależy od tego, czy uda nam się systemowo wspierać i budować zdolności technologiczne. Nie chodzi o jednorazowy zryw i chwilowe zainteresowanie tym obszarem nauki, ale o plany długofalowe. Chciałbym, żebyśmy przeszli od prostych usług na usługi wysoko wykwalifikowane. W polskim ekosystemie technologicznym i kosmicznym działa bardzo dużo małych firm, startupów, które szukają dla siebie pola do zaistnienia. I to jest właściwy kierunek, bo branża kosmiczna rozwija się w takim tempie, że co chwile pojawiają się nieobsadzone nisze technologiczne. Niech firmą referencyjną będzie SpaceX, która raptem 15 lat temu dopiero uzyskiwała pierwsze zdolności dostępu do orbity, a dziś to globalny potentat rakietowy i operator systemu Starlink. Branża kosmiczna jest dziś w takim momencie swojej historii, jak Internet w latach 90. – skalowalność zastosowań technologicznych będzie ogromna i to jest ten moment, gdy polskie firmy mogą jeszcze wskoczyć do pociągu, który za chwilę z impetem odjedzie.

Główną barierą są finanse?

Największą barierą jest brak jasnego i ambitnego programu rozwojowego oraz niepewność utrzymania finansowania sektora kosmicznego po misji IGNIS. Nie chodzi tylko o finansowanie stricte inżynierskich projektów technologicznych, ale również w synergii budowanie szerokiego wsparcia dla programów naukowych, też tych dotyczących prawa kosmicznego czy medycyny kosmicznej. Mamy duży talent inżynierski w Polsce do wykorzystania w jednej z najszybciej rozwijających się dziedzin technologicznych na świecie, gdzie możemy stać się znaczącym partnerem. Potrzebne jest wsparcie na poziomie publicznym programów wspierających startupy, projekty naukowe, edukację oraz tak ważną dzisiaj obronność. Również istotne jest zaangażowanie kapitału prywatnego ze względu na charakter komercyjny technologii kosmicznych.

Ma pan poczucie, że tym lotem przejdzie pan do historii Polski, niczym gen. Hermaszewski?

Nie postrzegam mojego udziału w polskiej misji w takich kategoriach. Pierwsza polska misja na Międzynarodową Stację Kosmiczna (ISS) i drugi w historii naszego narodu lot w kosmos jest dużym sukcesem całego środowiska polskiej nauki i astronautyki, a nie tylko mój. To duże wyróżnienie osobiste i zawodowe, na które pracowałem latami, ale to będzie dzień ważny dla całej polskiej nauki. To dziesiątki, jeśli nie setki, polskich naukowców, badaczy, które były zaangażowane w udział Polski w tej misji.

A bez zbędnej kurtuazji i dyplomacji - czuje pan na sobie oczy całej Polski?

Zdaję sobie sprawę, że moje życie po tym locie się zmieni. Gdy zostałem wybrany do korpusu astronautów, nie spodziewałem się, że ta informacja odbije się takim mocnych echem w Polsce. Natomiast ja bym wolał wykorzystać ten lot do popularyzacji nauki i kosmosu. Mam wrażenie, że inżynierowie czy naukowcy rzadko są w Polsce publicznie rozpoznawalni – nie są ani celebrytami, ani autorytetami. Dla młodszego pokolenia to niezwykle ważne, by miały wzór i osobę do naśladowania ze świata nauki i dążyły do pójścia w jej ślady.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia? Sięga pan wyżej i patrzy na Księżyc lub Marsa?

Marzyć nikt mi nie zabroni… Stawiam sobie duże cele, sukcesywna praca doprowadziła mnie do miejsca, w którym dziś jestem. Najpierw zakwalifikowałem się do procesu rekrutacyjnego, potem zostałem wybrany jako astronauta rezerwowy, a później jako członek załogi. Patrząc, jak szybko rozwija się technologia kosmiczna, wierzę, że jako Polska mamy szanse uczestniczyć w wyścigu na Księżyc w ramach programu Artemis, a w ciągu 20 lat człowiek będzie w stanie postawić nogę na Marsie.

W kosmosie przeprowadzi pan 13 eksperymentów naukowych wskazanych przez polskie instytucje. Ich spektrum jest dość szerokie: od psychologii, przez biotechnologię po medycynę.

Uważam, że Polska ma wyjątkowo rozwinięty komponent naukowo-technologiczny na tle innych państw uczestniczących w misji i mamy prawdziwe powody do dumy: od medycyny, poprzez biotechnologię, biologię do fizyki i inżynierii.

Jeśli chodzi o jeden z eksperymentów medycznych, to będę badał aktywność mózgu astronauty w kosmosie zarówno podczas wysiłku umysłowego, jak i w stanie relaksu. Dane będą zbierały sensory zamontowane w specjalnym czepku. Wykorzystując spektroskopię w bliskiej podczerwieni, zbadamy przepływ do mózgu krwi utlenionej i nieutlenionej, co pokaże nam reakcje mózgu w poszczególnych obszarach mózgu.

Psychologia?

Będę miał szansę uczestniczyć w badaniach dotyczących emocji astronautów, jakie pojawiają się w tych ekstremalnych warunkach, a także w sytuacjach dodatkowego stresu związanego z przebiegiem misji. To eksperyment przygotowywany przez Uniwersytet Śląski i budzi on duże zainteresowanie na arenie międzynarodowej, bo badania psychologii osób znajdujących się w przestrzeni kosmicznej pozwalają lepiej zrozumieć psychologię człowieka na Ziemi. Badanie będzie polegało na cyklicznym wypełnianiu przez załogę kwestionariuszy psychologicznych w różnych momentach misji i dnia, co pozwoli sprawdzić zmiany w obciążeniu psychologicznym i emocjonalnym astronautów. Badanie dodatkowo będzie rejestrować zmiany mimiki, co później algorytmy wykorzystają do dodatkowej analizy.

Biologia?

Dla polskiej firmy biotechnologicznej zbadam zdolności mikroglonów do generacji tlenu w warunkach kosmicznych. Przypomnę, że duża część tlenu, jaki powstał w momencie, gdy formowała się atmosfera ziemska, zawdzięczamy właśnie glonom. Sprawdzimy więc, jak te organizmy radzą sobie z produkcją tlenu w warunkach mikrograwitacji i czy będą opcją do produkcji tlenu w przypadku odległych misji kosmicznych np. na Marsa. We współpracy z ISRO (Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych) oraz ESA, będziemy również badać cyjanobakterie, które wraz glonami wytworzyły większość tlenu atmosferycznego, którym oddychamy.

Wyniki tych badań będą dostępne jedynie dla polskich naukowców czy muszą się nimi podzielić?

Efekty wszystkich eksperymentów przeprowadzonych podczas misji Axiom 4 będą należały jedynie do podmiotów, które je zgłosiły i zostały wybrane w procesie rekrutacji. Podobne badania – dla podmiotów ze swoich krajów, czyli Indii, Węgier i USA - przeprowadzą moi koledzy z załogi. Pierwszeństwo w komercjalizacji i dalszym rozwoju badań, które przeprowadzę, będzie więc miała polska nauka.

Swój organizm również podda pan próbie.

Pierwsze godziny i dni adaptacji w przestrzeni kosmicznej są wielką niewiadomą dla każdego organizmu. Na Ziemi nie ma warunków, nawet laboratoryjnych, by wytworzyć próżnię porównywalną z warunkami panującymi poza atmosferą. Nie wiem, jak będzie chociażby ze snem – być może będą to najlepiej przespane godziny w moim życiu, a być może sen stanie się wyzwaniem. Wyzwaniem będzie też orientacja w przestrzeni i adaptacja do stanu nieważkości. Organizm orientuje się w przestrzeni, korzystając ze wzroku oraz z receptorów w stopach w wewnętrznym uchu, które funkcjonują inaczej w stanie nieważkości. Niewiadomą jest też reakcja organizmu na tzw. fluid-shift, czyli przemieszczanie się płynów wewnętrznych. Na Ziemi nogi zawierają dużą rezerwę wody i krwi, w kosmosie – płyny te przemieszczają się w ciele, przez co astronauci w trakcie misji są w stanie permanentnego odwodnienia.

Po 14 dniach poza atmosferą znów pan będzie musiał się przestawić na ziemskie życie.

I to kolejna zagadka i wyzwanie, na jakie narażę swój organizm. W komosie zupełnie inaczej pracuje chociażby serce, które mniej intensywnie może pompować krew, przez co słabnie. Inaczej pracują także mięśnie, które wiotczeją, gdyż nie muszą utrzymywać ciężaru, jaki znają ze środowiska ziemskiego. Podobnie kości, których gęstość spada. Oczywiście to są odwracalne zmiany, ale te zmiany są dla mnie jednocześnie wielką ciekawostką i wyzwaniem.

Urodził się pan w „Dzień Kosmonauty”, dokładnie 23 lata po locie Gagarina. Swój los miał pan zapisany w gwiazdach?

Od dziecka miałem świadomość tej daty, bo moja mama, składając mi życzenia urodzinowe – żartobliwie – zawsze podkreślała zbieżność dat. Niemniej jako dziecko nie myślałem o podboju kosmosu. Natomiast w szkole miałem zacięcie do przedmiotów ścisłych, byłem też ciekawy świata, lubiłem doświadczenia i odkrywanie. Jednocześnie duży nacisk kładłem na rozwój fizyczny – od małego chodziłem po górach, wspinałem się, żeglowałem. Przygotowanie fizyczne okazało się niezbędne, by móc zakwalifikować się do grupy astronautów typowanych do misji.